Wyrzuciłam Twoje rzeczy
po raz czwarty, piąty może
chyba teraz nie zaprzeczysz -
- nawet ksiądz nie dopomoże.
Twe skarpetki na dywanie
- ile jeszcze mam powtarzać
byś pozbierał je, kochanie?
To się już nie będzie zdarzać!
Albo Twoje gadki śmieszne,
żem twym pysznym pulpecikiem!
Myślisz - jakie to pocieszne,
Myślę 'A Ty, łajzo, batonikiem!'
Lecz, co mnie naprawdę mierzi,
to jest oczu Twoich nicość,
wzroku tego już nie zdzierżę,
mówię sobie, w duszy krzycząc...
I choć zniosłabym to wszystko,
to jednego już nie zniosę -
widzieć dłużej z Tobą przyszłość...
...więc dziś o samotność wnoszę.
***
powiedztowierszem